Balaton Korut. Rowerem dookoła węgierskiego „morza”

W tym roku majówka wkomponowała się w kalendarz jak turecki dywan w boazerię, więc nie było wątpliwości – bierzemy urlopy, montujemy ekipę i jedziemy w siną dal! Ciężko sobie przypomnieć, dlaczego wybraliśmy Węgry rowerem, chyba dlatego, że Damian przy okazji chciał opchnąć kilka par dżinsów na dworcu w Budapeszcie, a Marta z rozrzewnieniem wspominała czasy dziecięctwa, kiedy to moczyła stopy w Balatonie, opychając się synchronicznie langoszami aż do porzygu. Dziś wiemy, że Balaton rowerem był wyjazdem w tak zwany punkt, a na dowód zostawiamy tę relację. Siedem dni przygód i historii upchane w jeden post i tuzin sucharów. Ege szege de! Oj, pardon, miało być ege szege dre!

Bierz i czytaj!